Wesoła szkoła na wesołej wycieczce;)
Wydarzeniem, którym chciałabym się z Wami podzielić jest wycieczka do Żywca z mojego już byłego gimnazjum.
Było to w kwietniu. Pora wydawać by się mogła wczesna- jednak było ciepło i przyjemnie. Poranek przed samym wyjazdem nie zwiastował jeszcze fajnej wycieczki, aczkolwiek wraz z upływem czasu było coraz ciekawiej. Pierwszym punktem naszej wycieczki był Oświęcim. Jak samo to miejsce, atmosfera i kultura nakazywała zachowaliśmy się w większości poważnie i spokojnie. Oczywiście naruszyliśmy kilka zakazów dotyczących nie robienia zdjęć, ale to w tym momencie nie ważne:) Następnie udaliśmy się do Istebnej do naszego schroniska młodzieżowego. Pierwsze wrażenie nie było powalające. Otóż miejsce to nie było hotelem 5-gwiazdkowym. Chwilowo straciliśmy entuzjazm, jednak z nadejściem nocy zaczęło robić się ciekawie... Nasi opiekunowie- na codzień w szkole poważni i siejący postrach;) zaczęli się przed nami otwierać i opowiadać wątki ze swojego życia. Pan Wojtek (jeden z opiekunów i jednocześnie kierownik wycieczki) zapoznał nas z historią swojego małżeństwa, a pani od chemii uczyła układać pasjansa. Na szczęście cisza nocna nas nie obowiązywała. W swoich pokojach znależliśmy się wszyscy około pólnocy...
Następnego dnia wyruszyliśmy na dalsze zwiedzanie. Byliśmy m.in. w Koniakowie i widzieliśmy słynne koniakowskie koronki. Wśród wyrobów koroniarek nie zabrakło również eksportowanych do Chin stringów!!!;) Można było sobie takie nawet zakupić za symboliczne 35 złotych... W tym dniu widzieliśmy także rodzinny dom Adama Małysza, skocznie narciarskie w Wiśle-Malince (wtedy jeszcze w budowie). Wróciwszy do schroniska głodni i wymęczeni przeżyliśmy ogromny jak dla nas zawód- kolacja była dla nas nie jadalna! Mieliśmy tyle szczęscia, że pani sprzedawająca w barze nieopodal schroniska miała siostrę posiadającą pizzerie;) Zamówiliśmy sobie znaczną liczbę tego smakołyku i szczęsliwi zaspokoiliśmy nasz głód. Później nadszedł czas na spotkania "międzypokojowe". Oczywiście nasi wspaniali opiekunowie nie mieli nam tego za złe. Wręcz przeciwnie siedzieli sobie z nami w pokojach. Oczywiście nie byliśmy bardzo spokojni i opanowani. Nie obyło się bez bitwy na poduszki czy gumy do stylizacji włosów używanej pezz naszych kolegów we włosach koleżanek. My nie pozostając dłużne kolegom zużyłyśmy na nich nasze pielęgnacyjne balsamy do ciala;P Pomimo tego, że pora była już późna pan Wojtek kazał nam sie szybko umyć. W łóżkach- oczywiście kazdy w swoim znależliśmy sie ok.2 w nocy...
Ostatniego już, trzeciego dnia odwiedziliśmy Wadowice. Nie mieliśmy dużo siły na wygłupy więc po zwiedzeniu wszystkiego z naszego planu i posileniu sie kremówkami udaliśmy się w długą i męczącą podróż do domu... Była to jedna z najlepszych wycieczek w moim życiu i wiem, że będę ją długo wspominać...:)
(Komentować może tylko zalogowany użytkownik, który wykonał rejestrację pełną.)
05.10.2008 16:19 od: Iguska16K
MmM świetnie!!! Musiała to być wspaniała wycieczka.Najciekawsze są te stringi...