Logo opowiem.pl
Opowiem.pl > Opowiadania dla wszystkich > Opowiadanie

Ostatnio dodane Najnowsze zdjęcie


Ostatnio komentowane
Zdjęcie z komentarzem Zdjęcie z komentarzem Zdjęcie z komentarzem 

Izrael (Jerozolima i Tel...
(1) ostatni autor: Darek

Kilka zdjęć "w trybie"...
(1) ostatni autor: Darek

Jesień
(1) ostatni autor: Darek

Narty w Valmeinier we...
(1) ostatni autor: edyta

Narty w dolinie słońca
(1) ostatni autor: Jacek

Rodos
(1) ostatni autor: Darek

Chorwacja poniżej...
(2) ostatni autor: Darek

Moja pouczająca historia
(1) ostatni autor: Marta1222

pierwszy dzień w...
(4) ostatni autor: Marta1222

Magia wspomnień
(2) ostatni autor: Andzia32

Światy dwa
(2) ostatni autor: Andzia32

Dom
(4) ostatni autor: Andzia32

Chorwacja
(1) ostatni autor: Darek

Kreta
(2) ostatni autor: Darek

Login
Hasło
            Nowe hasło

Nie masz jeszcze konta?

Zarejestruj się

Rejestracja pozwala na
- dodawanie -
- publikowanie -
- komentowanie -
opowiadań, zdjęć i filmów

Bezpłatne i bez ograniczeń

Informacje o serwisie






Zawód wyuczony - artysta.


To było chyba w drugiej klasie podstawówki. To- czyli mega-ultra-hiper-wesele w remizie strażackiej, mniejsza o to kogo z kim i jak, miałem parę latek a pamiętam to wydarzenie bardzo dobrze.
Siedziałem sobie na owym weselichu, nudząc się niemiłosiernie i "ni z tej, ni z wewtej" przypełzł do mnie któryś z licznych "wujów". Przypełzł- gdyż jak to podczas weselicha bywa głowa nie wytrzymuje.xP Wuja przypełzł i rzekł: "No synuś, podoba Ci się jak tutaj grają?" -ja mu na to: "Da...", on ciągnął- "A też tak byś chciał?" -ja wciąż swe- "Da...", w końcu przypełzł i mój stary i zaczęło się grupowe "dadowanie". Myślałem, że człek pijany, więc mało zapamięta ze swych obietnic, lecz... Dnia poprawinowego, czyli w niedzielę po kościelę zastukał w drzwi ów wuja niosąc w ręku mini-organki elektryczne. Kazał troche poplumkać. Jako dziecko świeżo co po komunii zacząłem bawić się ów "instrumentem". Po około tygodniu zostałem zaskoczony. Po powrocie ze szkoły czekał na mnie jakiś facet. Przywitał się i przedstawił. Nie znałem typka zupełnie. Kazał mi klaskać. To było bez sensu- ja mały dzieciak klaszczący przed własnymi starymi- szydera. Nieznajomy pan oznajmił po mym klaskaniu tylko tyle: "Trzeba mu będzie sprawić większy instrument." I tak zaczęło się muzykowanie.
Pierwsza lekcja- układanie rączki - pianiści powinni coś o tym wiedzieć. xP Druga lekcja- stukanie paluszkami w stół. Trzecia lekcja- przywiezienie pierwszych klawiszy do mnie na chatę. Pierwszy miesiąc- totalny zachwyt, kolejne miesiące gry- przymuszanie przez starszyznę domową. I tak spełzło mi na tym przymuszaniu do 6 klasy podstawówki. W między czasie pojawiły się sukcesy w postaci wygranych na wszystkich możliwych przeglądach gry dzieci i młodzieży na syntezatorach w moich kategoriach. 4 lata gry na klawiszach- 4 znienawidzone lata. Nienawidziłem mych organów elektrycznych, gdyż stanowiły symbol kary i ucisku- złe oceny- 2 godziny grania, złe zachowanie- 2 godziny grania, pyskówki- 2 godziny grania... I muszę przyznać, że gdybym nie był nieznośnym bachorem, to dziś, po około 8 latach gry nie doszedłbym do tego, nie byłbym w stanie pokochać muzyki- dzięki przymuszaniu przez rodziców wraz z rozpoczęciem "gimnazjum" i z pierwszymi ponad dwutygodniowymi wyjazdami stwierdziłem, że byłem niczym bez mych klawiszy. Tęskniłem za nimi bardziej niż za kimkolwiek. Zacząłem sam z siebie przykładać się i wyrosło ze mnie kawał niezłego muzyka, od 0 do poważnego klawiszowca.
Wraz z gimnazjum jako jeszcze dzieciak przyszły pierwsze miłostki. Po kolejnym ciosie w serce wymierzonym przez piękną koleżankę siedziałem i grałem jakieś smutne ballady. Wszedłem na neta, spojrzałem co ciekawego na wp- popatrzyłem na ciekawe muzyczki, po raz pierwszy zaintrygowała mnie nazwa "metal". Nie wiedziałem praktycznie o tej muzyce do tej pory NIC. Ściągnąłem jedną piosenkę, nie znanego zespołu, w której refrenie śpiewano: "wiem, że nadejdzie taki czas, kiedy nikt nie powie, że nie ma już nas...", co bardzo mnie zainspirowało. Zacząłem ściągać jak szalony setki piosenek tylko i wyłącznie prawdziwie OSTRYCH. Metal zawładnął mym sercem, a głębokie teksty piosenek wpłynęły na moją duszę niemiłosiernie- zespoły punkowe i metalowe opiewały w swych pieśniach moje życie, jak to i czynią do dziś- zasrany dom, zasrane serce, zasrane życie. Wtedy też zacząłem pisać wiersze. Pisałem o dzieciństwie, kumulował się we mnie jeden wielki krzyk sprzed lat, pisałem o teraźniejszości, o przyszłości... Wylewałem to wszystko, co w sercu na papier, dzięki jednej głupiej metalowej piosence. Zacząłem też bazgrać jakieś rysunki, które jednak są zbyt aplastyczne, bym mógł nazwać je sztuką w tym kierunku. xP
W późniejszych czasach moje wierszyki zacząłem ofiarowywać pewnym instytucją, kobietom, przyjaciołom, zacząłem grać na innych instrumentach, żeby zarobić cash- przyznaje się bez bicia, zacząłem dzięki swej wyszkolonej miłości czerpać korzyści z życia i wreszcie uznawać, że Ten u góry miał jednak jakiś cel zsyłając kogoś takiego jak ja, a przede wszystkim nie starałem się już nigdy więcej zmienić formy mojego życia z czynnej na bierną- w sensie gnijący trup.
I tak dzięki jednemu głupiemu klaskaniu w ręce, dzięki miesiącowi zamiłowania "za młodu" i grubym tygodniom zamiłowania "za starego" dziś mogę nazywać się człowiekiem-artystą. Nie takim jak Chopin, nie takim jak jakiś Mickiewicz czy coś, nie, nie- wyuczonym artystą, od totalnego beztalencia, do iskierki zauroczenia, lat przymusowej pracy, do wielkiego żaru poetycko-muzycznego pełną gębą. Pzdr 4all. Peace and Metal. m/




 (Komentować może tylko zalogowany użytkownik, który wykonał rejestrację pełną.)
06.10.2008 08:02  od:  natx
nooo, jestem pod wrażeniem :) podziwiam za wytrwałość, oby tak dalej - powodzenia PS. Peace and Metal ;)