Moja pouczająca historia
Moja historia, o której zaraz opowiem zdarzyła się w 2 klasie gimnazjum.
Nasza pani od języka polskiego zadała nam lekturę. Wszyscy poszli do biblioteki i zaczęli czytać od pierwszego dnia. Tylko ja stwierdziłem, że wypożyczę później i przeczytam w ostatnich dniach. Kiedy na mniej więcej tydzień przed sprawdzianem z tej lektury wypożyczyłem ją, cała klasa była już pod koniec owej książki. Odkładałem przeczytanie jej z dnia na dzień. Kiedy został mi dwa dni, zacząłem ją czytać. Okazało się, że książka była bardzo obszerna i niestety nie zdążyłem jej przeczytać. Zdołałem przerobić tylko minimalnie ponad połowę lektury. Nadszedł dzień sprawdzianu. Wszyscy byli znakomicie przygotowani tylko nie ja. Na sprawdzianie większość pytań było z końcówki książki. Napisałem go kiepsko. Kiedy pani oddała te testy tydzień później okazało się, że dostałem ocenę dopuszczającą co mi obniżyło ocenę na koniec roku z 5 na 4. Większość klasy byłą zadowolona z wyników swego sprawdzianu.
Od tamtego momentu wiem, że wszystko należy zaczynać wcześniej i spokojnie dojść do końca niż na ostatnią chwilę i walczyć z czasem.
(Komentować może tylko zalogowany użytkownik, który wykonał rejestrację pełną.)
28.08.2010 12:08 od: Marta1222
ja w szkole podstawowej też czesto tak robiłam a nawet czasem nie czytalam tylko po prostu wypozyczylam zeby nie bylo ze nie czytalam i sobie czytalam straszczenia niestety to nie pomoglo za kazdym razem pala chyba tylko 4 razy dostalam 5 lub nawet 4 w gimnazjum zamierzam sie poprawic